POST
Wiadomo, że kościół jako budynek sakralny jest miejscem o szczególnych cechach. W ciszy, na zimnych siedzeniach można wpatrując się w obrazy święte kontemplować o najważniejszych sprawach. Atmosferę tajemniczości dobrych kilka lat przed pierwszym telefonem komórkowym wzmagał półmrok oraz często muzyka... To ona wraz z bogactwem i potęgom budowli dawały odczuć człowiekowi jak mały jest przy majestacie abstraktu w jaki wierzy. No i tak dalej...
Ale mimo świadomości miejsca w jakim odbywał się koncert miałem cichą nadzieję, że cząstka "koncert" i angielskie "five o'clock" trochę zmienią to miejsce. Że będzie to spotkanie z muzyką dawną... w starym miejscu... lecz jednak na trochę współcześniejszych zasadach. Tak niestety nie było.
Dość chłodna atmosfera podkręcana przez zimne ławki i mroźne spojrzenia bardziej wysublimowanych słuchaczy trochę odtrąciły moją uwagę od zjawiska które było tam zdecydowanie najpiękniejsze - od muzyki Capella Cracoviensis! Dla niej jednak warto było przyjść.
F.P.
Ale mimo świadomości miejsca w jakim odbywał się koncert miałem cichą nadzieję, że cząstka "koncert" i angielskie "five o'clock" trochę zmienią to miejsce. Że będzie to spotkanie z muzyką dawną... w starym miejscu... lecz jednak na trochę współcześniejszych zasadach. Tak niestety nie było.
Dość chłodna atmosfera podkręcana przez zimne ławki i mroźne spojrzenia bardziej wysublimowanych słuchaczy trochę odtrąciły moją uwagę od zjawiska które było tam zdecydowanie najpiękniejsze - od muzyki Capella Cracoviensis! Dla niej jednak warto było przyjść.
F.P.
zobacz wszystkie zdjęcia z tego posta




